Miejsce pierwszego spotkania całej grupy: Parking lotniskowy w Warszawie. Planowany odlot z Warszawy samolotem linii Centralwings o godzinie 14.30. Niespodzianka: samolot opóźniony (bagatela) 6 godzin. Lotnisko jest do naszej dyspozycji. W końcu to Warszawa, nie było aż tak źle. Na koszt Linii Lotniczych otrzymaliśmy karty telefoniczne, potem obiad i kolację.
W tym czasie musieliśmy dokonać zamiany firmy, wypożyczającej samochody, ponieważ po wylądowaniu na Lotnisku Ciampino, tuż przed północą, ta w której dokonaliśmy rezerwacji jest już nieczynna.
W pierwszy dniu pobytu na ziemi włoskiej w drodze do Atrani, zaplanowaliśmy wyprawę na Monte Casino. Niestety z powodu opóźnionego odlotu musieliśmy zrezygnować z tej wyprawy. Jak się później okazało opóźnienie samolotu było sterowane ręką boską. W biały dzień pokonanie tej trasy byłoby wręcz niemożliwe. Po zjeździe z autostrady droga wąska, o niezliczonej ilości zakrętów w dodatku bardzo ostrych. Dzięki ciemnościom nie czuliśmy grozy, jaką sprawiała jazda skrajem skarpy wysoko położonej nad Morzem Tyreńskim. W jednym z miast zbłądziliśmy. Przypadkowo napotkany, o tej porze, mężczyzna wsiadł do własnego auta i wyprowadził nas na główną drogę. Cudowne, czegoś podobnego nie spodziewałem się. Na wąskiej drodze, na jednym z zakrętów napotkaliśmy samochód "śmieciarkę". Wyminięcie się z nią zajęło nam trochę czasu i wymagało wielu manewrów. Nie obyło się też bez dolegliwości lokomocyjnych. Słońce już wzeszło, jak dotarliśmy do celu. Z drogi głównej należało wjechać na wyższy poziom przez bardzo wąski i stromy podjazd. Była godzina 5-ta. Odnalezienie hoteliku SKALINATELLA u Don Filipo też jest nie lada wyczynem. Udało się. Samochody zostawiliśmy do godziny 10-tej na parkingu /później trzeba słono płacić/. Wzięliśmy bagaże i udaliśmy się na krótki sen. Można by rzec: tak minął dzień pierwszy wyprawy.